Uhm, dobra słuchać :o .Nie wstawiałabym tego, ale wyjeżdżam na weekend, co równa się z tym, że rozdziału nie będzie, a więc dam Wam jedną część. Wiem, dużo się z niego nie dowiecie, aż tak bardzo Was nie zainteresuje, bo nie ma czym. Ale obiecuję, ze tylko jak wrócę dodam część II. ♥
Rozdział czwarty cz I
Obudziłam się w niesamowicie dobrym humorze.
-Witaj słoneczko.- zaćwierkałam na widok promyków
słońca wpadających przez okno.
Wygrzebałam się z łóżka i pobiegłam do szafy. Cały
czas podśpiewując piosenkę Adriana, którą grał wczoraj. Wybrałam ciemne rurki,
niebieskie vansy i szarą bluzkę.
Związałam włosy w luźny kok i zbiegłam po schodach.
-Dobrze spałaś?- zapytał Daniel.
-Jasne.- wyszczerzyłam się i zabrałam z jego talerza
naleśnika z dżemem.
-Ej zostaw moje!- krzyknął.
-Odwal się.- powiedziałam i wystawiłam język.
-Chyba masz świetny humor.- mrugnął.
-Yhm, może.
-Podwieźć Cię do szkoły?- zapytał
-Jasne.- ucieszyłam, się że nie będę musiała iść
choć była ładna pogoda.- Gdzie Adrian?- zapytałam nieśmiało.
-Nagle się tak zanim stęskniłaś?- zaśmiał się.-
Śpi.- dodał, gdy zgromiłam go spojrzeniem.
-Aha. Dobra jedźmy już.
Zgarnęłam zeszyty i książki, włożyłam do torby.
Zarzuciłam płaszczyk i wyszliśmy.
-Nie boisz się go zostawiać samego?- mruknęłam.
Zganił mnie wzrokiem.
-Oczywiście, że nie! W przeciwieństwie do Ciebie ja
mu ufam.- skrzywił się.- wysiadaj.
-Dzięki za podwiezienie! - warknęłam.
Założyłam torbę adidasa na ramię i ruszyłam do
głównego wejścia.
-Cat!- zagruchała Alex.
-Cześć.
-Bo dobry humor od samego rana to podstawa.-
jęknęła.
-Sorki, po prostu się
zdenerwowałam zaraz mi przejdzie.- odparłam.
-Cześć piękna.- Szepnął mi ktoś do ucha.
Odwróciłam się na pięcie za mną stał Denis i Shane z
niewyraźnym wyrazem twarzy, ale jego oczy.. były pełne nienawiści. Mimowolnie
się wzdrygnęłam.
-Cześć Shane.- powiedziała wesoło Alex.
-Hej.- odpowiedziałam obydwóm.
-Ktoś tu chyba wstał lewą nogą.- zaśmiał się Denis.
Był całkowicie inny niż wczoraj, uśmiechnął się nawet
do Alex. Chyba się pogodzili.
-My chyba jeszcze nie zostaliśmy sobie przedstawieni
oficjalnie. Shane jestem.- mruknął wyciągając rękę w moją stronę.
-Cat, mi również miło.- odpowiedziałam z lekka
drżącym głosem, ale on jakby tego nie zauważył zaczął mnie wypytywać o rodzinę,
jak mi się żyję w mieście to było dziwne uczucie. Bez zastanowienia na każde z
jego pytań odpowiadałam szczerze szybko,
jakby coś kazało mi odpowiadać. Alex z przerażeniem złapała mnie za rękę.
-Przestań!- krzyknęła na Shane.
On przestał mnie przerażać, czułam się tak błogo, spokojnie.
Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno, zachwiałam
się. Ostatnie co usłyszałam to śmiech Shane i pisk Alex.
Otworzyłam oczy i szybko się podniosłam.
-Witaj w moim
świecie, kochanie.- Odezwała się ciemna postać stojąca w rogu pokoju.
Dopiero po chwili mogłam przyjrzeć jej się bardziej.
Jęknęłam. To był Shane.
-Co ja tu robię? –wyszeptałam.