piątek, 3 lutego 2012

Rozdział 4 cz I


Uhm, dobra słuchać :o .Nie wstawiałabym tego, ale wyjeżdżam na weekend, co równa się z tym, że rozdziału nie będzie, a więc dam Wam jedną część.  Wiem, dużo się z niego nie dowiecie, aż tak bardzo Was nie zainteresuje, bo nie ma czym. Ale obiecuję, ze tylko jak wrócę dodam część II. ♥

Rozdział czwarty cz I


Obudziłam się w niesamowicie dobrym humorze.
-Witaj słoneczko.- zaćwierkałam na widok promyków słońca wpadających przez okno.
Wygrzebałam się z łóżka i pobiegłam do szafy. Cały czas podśpiewując piosenkę Adriana, którą grał wczoraj. Wybrałam ciemne rurki, niebieskie vansy i szarą bluzkę.
Związałam włosy w luźny kok i zbiegłam po schodach.
-Dobrze spałaś?- zapytał Daniel.
-Jasne.- wyszczerzyłam się i zabrałam z jego talerza naleśnika z dżemem.
-Ej zostaw moje!- krzyknął.
-Odwal się.- powiedziałam i wystawiłam język.
-Chyba masz świetny humor.- mrugnął.
-Yhm, może.
-Podwieźć Cię do szkoły?- zapytał
-Jasne.- ucieszyłam, się że nie będę musiała iść choć była ładna pogoda.- Gdzie Adrian?- zapytałam nieśmiało.
-Nagle się tak zanim stęskniłaś?- zaśmiał się.- Śpi.- dodał, gdy zgromiłam go spojrzeniem.
-Aha. Dobra jedźmy już.
Zgarnęłam zeszyty i książki, włożyłam do torby. Zarzuciłam płaszczyk i wyszliśmy.
-Nie boisz się go zostawiać samego?- mruknęłam.
Zganił mnie wzrokiem.
-Oczywiście, że nie! W przeciwieństwie do Ciebie ja mu ufam.- skrzywił się.- wysiadaj.
-Dzięki za podwiezienie! - warknęłam.
Założyłam torbę adidasa na ramię i ruszyłam do głównego wejścia.
-Cat!- zagruchała Alex.
-Cześć.
-Bo dobry humor od samego rana to podstawa.- jęknęła.
-Sorki, po prostu się  zdenerwowałam zaraz mi przejdzie.- odparłam.
-Cześć piękna.- Szepnął mi ktoś do ucha.
Odwróciłam się na pięcie za mną stał Denis i Shane z niewyraźnym wyrazem twarzy, ale jego oczy.. były pełne nienawiści. Mimowolnie się wzdrygnęłam.
-Cześć Shane.- powiedziała wesoło Alex.
-Hej.- odpowiedziałam obydwóm.
-Ktoś tu chyba wstał lewą nogą.- zaśmiał się Denis.
Był całkowicie inny niż wczoraj, uśmiechnął się nawet do Alex. Chyba się pogodzili.
-My chyba jeszcze nie zostaliśmy sobie przedstawieni oficjalnie. Shane jestem.- mruknął wyciągając rękę w moją stronę.
-Cat, mi również miło.- odpowiedziałam z lekka drżącym głosem, ale on jakby tego nie zauważył zaczął mnie wypytywać o rodzinę, jak mi się żyję w mieście to było dziwne uczucie. Bez zastanowienia na każde z jego pytań odpowiadałam szczerze  szybko, jakby coś kazało mi odpowiadać. Alex z przerażeniem złapała mnie za rękę.
-Przestań!- krzyknęła na Shane.
On przestał mnie przerażać, czułam się tak błogo, spokojnie.
Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno, zachwiałam się. Ostatnie co usłyszałam to śmiech Shane i pisk Alex.
Otworzyłam oczy i szybko się podniosłam.
 -Witaj w moim świecie, kochanie.- Odezwała się ciemna postać stojąca w rogu pokoju.
Dopiero po chwili mogłam przyjrzeć jej się bardziej. Jęknęłam. To był Shane.
-Co ja tu robię? –wyszeptałam.

wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział trzeci ♥


Zamiast odrabiać chemię pisałam rozdział :D
Miłego czytania :>

Rozdział trzeci

-Przyjechałem Cię odwiedzić, kocie.-W uśmiechu pokazał idealne białe zęby.
-Daniel, to ty go tu wpuściłeś?!- krzyknęłam.- A ty nie słyszałeś co Ci mówiłam, jak wyjeżdżałam?! Masz mnie nie odwiedzać!
-Ej, ej zwolnij maleńka.-szepnął Liam.
-NIE MÓW TAK DO MNIE!- wrzeszczałam.
A Daniel siedział na sofie z założonymi rękami i głupkowato się uśmiechał.
- A ty czego się uśmiechasz?!- warknęłam.- Czekałam  na Ciebie godzinę w deszczu! Miałeś po mnie przyjechać debilu.
Ale on zamiast odpowiedzieć, tylko podszedł do mnie i złapał za ręce.
-Słuchaj Catherino, ja nie mam pojęcia co on Ci zrobił i dlaczego tak go nienawidzisz, ale to jest mój przyjaciel czy tego chcesz czy nie! Nawet te twoje humorki nic nie zmienią!
-Puść mnie!- krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku.
Pobiegłam do swojego pokoju.
- Co on sobie myśli sprowadzając go tutaj.- marudziłam siedząc na łóżku.- Myśli, że nas pogodzi?!
Ktoś cicho zapukał.
-Jejku, ani trochę w tym domu spokoju nie ma.- jęknęłam.- Proszę!
W drzwiach ukazała się blond czupryna Daniela.
-Czego chcesz?!- warknęłam.
-Chciałem Cię przeprosić. Nie powinienem zapraszać tu go bez twojej wiedzy.- mruknął przeczesując włosy ręką.
-. Nie powinnam tak krzyczeć. To twój przyjaciel i twój dom masz prawo zapraszać kogo chcesz.- uśmiechnęłam się słabo.
-Ale to też twój dom siostra.- zmierzwił tym razem moje włosy.
-Uhm, kocham cię i przepraszam.
-Haha, to nie mnie powinnaś przeprosić, miś.- Mrugnął.
-Ja go nie przeproszę! Dotarło?!
Zgromił mnie spojrzeniem.
-Tak w ogóle to dlaczego go nie lubisz?
Bo mnie zranił…
-Nie wiem.- odwróciłam głowę by nie widział mojego zakłopotania.
Pamiętam tamten dzień.
Jak zwykle rano poszłam się przejść z psem do parku, żeby tylko go spotkać. Codziennie chodziłam do parku o tej porze kiedy on biegał i przypadkiem An niego wpadałam. Tamtego dnia coś nie wypaliło. Chciałam mu wyznać swoje uczucia. Nastawiałam  się na odrzucenie. Przecież on był starszy, mądrzejszy, fajniejszy. Nie miałam szans.
Ale, gdy go zobaczyłam siedział na ławce z jakąś dziewczyną. Obściskiwał się z nią, całował…
Zabolało.
-Jezu! Jaka ja jestem głupia.- jęknęłam.
Tyle lat nie odzywałam się do niego, bo.. bo on. Przecież on mi nawet nic nie powiedział. On nadal nie zna moich uczuć. To nie była jego wina.
-Wyjdź!- wychlipałam przez łzy.-Daniel, wyjdź!
On posłusznie cofnął się do drzwi, a ja rzuciłam się na łóżko. Nie mam pojęcia ile tak leżałam płacząc i użalając się nad sobą. Dopóki nie usłyszałam tej znajomej melodii.
Uniosłam się szybko. W za dużej koszulce sięgającej do kolan owinięta kocem wyszłam z pokoju i cichutko zeszłam po schodach. Usiadłam na trzecim schodku i wsłuchiwałam się w tą cudowną piosenkę. Jeszcze ten jego głos wywołujący u mnie dreszcze na plecach. Grzywka opadała mu na czoło. Rząd białych zębów ułożył się w cudownym uśmiechu. A te słowa. Ręka delikatnie muskała struny gitary nadając więcej uroku. Oparłam się o balustradę i wsłuchiwałam się w słowa. Nagle przestał grać. Przestraszyłam się, że mnie zobaczy i chciałam uciec na górę, ale zapomniałam, że mam na sobie koc. Domyślacie się zapewne, iż skończyło się to moim upadkiem.
-Cat, nic Ci nie jest?- Adrian podbiegł do mnie przerażony.
Po prostu się w niego wtuliłam. On także nic nie mówił. Jakby nie wiedział o co chodzi, ale nagle wybuchnął śmiechem.
-Wiesz wydaje mi się, że jakieś pięć godzin temu mnie nienawidziłaś.- uśmiechnął się szelmowsko.
-Głupek!- wrzasnęłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Nie byłam na niego zła wręcz przeciwnie w kącikach ust czaił mi się uśmiech.
Padłam na łóżko, choć wiedziałam, że nie usnę. Za dużo emocji.
Drzwi uchyliły się lekko.
-To już mnie kochasz?- zapytał.
-Palant! Nienawidzę Cię!- Wyszczerzyłam się.- Ładnie grasz, musisz mnie kiedyś nauczyć.
-Oczywiście, ale teraz idź spać. Jeszcze Daniel mnie oskarży, że Cię wykorzystuje.
-Dobranoc.- mruknęłam i przykryłam się kołdrą tak, żeby nie widział moich rumieńców.
Z wielkim uśmiechem na ustach powoli odpływałam w objęcia morfeusza. 

Gruubsoon ^^

Wiecie czym się jaram oporowo?
Tym się jaram ♥
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=09oO1HC-tdY#!

yhm, pięknie ♥
Oh, no i dostałam weny dzięki tym piosenkom .
pozdro, rozdział się pisze ♥

poniedziałek, 30 stycznia 2012

300

Co chcecie w nagordzę za czysta *.* wejść? :D
Szybko pomyślunki swoje dawajcie ♥

Peace :3

Chcecie kolejny rozdział?
Jejku no i skończyły się ferie, a ja zamiast się uczyć francuskiego to się Wami zajmuje :o
I tak Was zaniedbuje :c Przepraszam, ale po prostu nie mam czasu na nowy rozdział :c. Małymi kroczkami ale wstawie :D
Mam taki mały pomysł, ale wy jesteście mi do tego potrzebni *.* Zadawajcie mi pytania, na jakikolwiek NORMALNY temat w komentarzach a ja Wam na to odpowiem z nast. postach, oks? ♥
Polecajcie mi swoje blogi, bardzo chętnie przeczytam i skomentuję jeśli mi się spodobaa :D
Kai ♥
Taki tam dzikusek ♥

sobota, 28 stycznia 2012

Rozdział 2


Miłego czytania :D

Szłam prze uliczki oświetlane jasnymi promieniami słońca. Było przyjemnie. Chłodny wietrzyk muskał delikatnie moją twarz. Kopałam kamyk leżący pod moimi nogami. Mimo późnej godziny jakoś mi się nie spieszyło. Nowa szkoła, nowi ludzie, nowi przyjaciele.
-Eh.- mruknęłam.
Podniosłam wzrok i ujrzałam wielki budynek utrzymany w dość ciepłych choć już wyblakłych kolorach. Po dziedzińcu krążyło sporo ludzi. Niepewnym lekko chwiejącym się krokiem ruszyłam, w stronę schodów. Czułam na sobie spojrzenia. Nagle przede mną wyrosła jak spod ziemi ciemna brunetka z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Hej jestem Alexandra. Mów mi Alex, okej? Zostałam wyznaczona przez dyrektora, żeby oprowadzić cię po szkole.- zaświergotała radośnie.- Miło mi Cię poznać. Chodź pokaże Ci gdzie jest sekretariat.
-Catherine, ale wolę Cat.
Moja nowa koleżanka uśmiechnęła się do mnie po raz kolejny, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Chyba ją polubiłam. Gdy się uśmiechała, miała takie słodkie dołeczki w policzkach, a w jej oczach dawało się dostrzec radosne iskierki. Jeszcze nie widziałam tak pozytywnej osoby.
-A ty co Alex? Już zamęczasz nową?- prychnął brunet z grzywką na bok.
-Cat to Denis, Denis to Cat.- mruknęła, uśmiech Alexandry znikł, ale w Jej oczach było coś dziwnego, zachwyt?
-Miło mi.- Powiedział.
Teoretycznie odezwał się do mnie, ale patrzył cały czas na moją nowo poznaną koleżankę. Wokół ich panowała dość napięta atmosfera.
-Hej, Alex miałaś mnie zaprowadzić do sekretariatu.- przerwałam.
-A tak, masz rację chodźmy. Do zobaczenia Denis.- Wyszeptała jakby zmieszana.
Denis nic nie odpowiedział. Jedynie stał i głupkowato się uśmiechał.
-Ah, co za debil. Jejku jak ja go nienawidzę!- Zaczęła nawijać włosy na palec. Była zła i zawstydzona.
Hm, czyżby coś się kroiło? Ale postanowiłam na razie nie męczyć tymi pytaniami Alexandry.
-Tu masz sekretariat, zaczekam na Ciebie w sali. Dyrektorka jest spoko. Powodzenia życzę.
Widać było, że od spotkania z Denisem jakoś spochmurniała.
-Okej, dziękuję ci za wszystko.- powiedziałam i mocno ją przytuliłam.
Dziewczyna od razu się uśmiechnęła.
Alexandra odwróciła się na  pięcie i po chwili zniknęła wśród tłumu nastolatków.
Zapukałam lekko do brązowych dużych drzwi. Odpowiedziało mi ciche proszę.
Z lekkim wahaniem weszłam do gabinetu.
-Ty jesteś Catherine Jones? Proszę dyrektor już na Ciebie czeka.-uśmiechnęła się do mnie starsza pani sekretarka.
Matko, wszyscy w tej szkole są tacy sztucznie mili.
Gabinet był jasny i dopasowany. Wszystko wyglądało jakby było specjalnie zaplanowane. Za małym mahoniowym biurkiem siedziała zgrabna kobieta około 30-stki.
-Proszę usiądź Catherine.- dyrektorka wskazała ręką krzesełko naprzeciw niej.
-Wystarczy Cat proszę pani.
Ale ona nie odpowiedziała tylko zgromiła mnie spojrzeniem. Przypomniałam sobie słowa Alexandry. 
Taa dyrektorka jest spoko. Bardzo spoko.
-Proszę to twój plan lekcji. Jak już pewnie zauważyłaś w naszej szkole panują pewne zasady, dlatego proszę Cię abyś zmyła ten sztuczny kolor z włosów.
-Słucham?!- prawie krzyknęłam.- To jest mój naturalny kolor, proszę pani.
-Dziecko, nie jestem głupia w następnym tygodniu na apelu sprawdzę czy zaleciłaś się do mojej prośby jeśli nie wezwę twojego.-odchrząknęła.- brata.
-No chyba pani jednak jest głupia.- szepnęłam pod nosem i wyszłam trzaskając drzwiami.
Trafiła w mój czuły punkt, włosy. Grr, myśli że mało z ich powodu się wycierpiałam w podstawówce?! Wszyscy mnie wyśmiewali nazywali czarownicą, wiedźmą. A teraz jeszcze ona?!
-Co za suka!- wyrwało mi się.
Ktoś prychnął.
-A więc poznałaś już panią dyrektor?- zapytał Denis.
-O, Taak! Powiedziała, że kolor moich włosów jest sztuczny! Jejku, ona ma sztuczne cycki i nikt się na nią nie rzuca za to.-burknęłam.
-Jesteś spoko, mała.- powiedział i pogłaskał mnie po głowie.
-Tylko nie mała.- warknęłam.
-Jednak masz charakterek. Jaką masz teraz lekcję?
-Ehem.- zerknęłam na plan.- historię.
-No to powodzenia z panem Andersem.- klepnął mnie po ramieniu i poszedł w swoją stronę.
A ja stałam jak głupia. Może on jednak nie jest taki zły jak się wydawało na początku?
Przy drzwiach po drugiej stronie budynku stał chłopak. Czułam na sobie jego spojrzenie. Jakby przeszywało mnie na wylot. Szybko odwróciłam wzrok i ruszyłam do Sali nr. 120.
Weszłam do Sali i rozejrzałam się poszukując Alexandry. Odetchnęłam z ulgą, gdy ją zobaczyłam.
-Cat.- pisnęła radośnie.
Szybkim krokiem podeszłam do ławki i opadłam zrezygnowana na krzesło.
-Jak tam spotkanie z wiedźmą?- mrugnęła porozumiewawczo.
-Weź, nie chce mi się o tym gadać.
Zachichotała i skupiła wzrok na nauczycielu.
Nagle drzwi do klasy otworzyły się z rozmachem i wpadł Denis z jakimś dziwnym aczkolwiek przystojnym kolegą.
-Collins i Smith, nie chcecie nam czegoś powiedzieć?!
-Nie.- odburknął, ten drugi.
-Collins, nie robisz dobrego wrażenia na nowej uczennicy.- żachnął się nauczyciel.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na mnie. On także, ale jego spojrzenie było tak pogardliwe, że odwróciłam wzrok.
-To dupek nie przejmuj się nim.- szepnęła Alexandra widząc moją reakcje.
-Ale przystojny dupek- jęknęłam w duchu.
-To Shane. Praktycznie nic o nim nie wiadomo. Ale jest przyjacielem Denisa. 
No i połowa szkoły się w nim kocha.
-Ty też?-  puściłam Jej oczko.
-Nie ja nie.- zaczerwieniła się.
Shane i Denis poszli do ławki znajdującej się tuż za nami. Przez co na całej historii czułam jego spojrzenie na sobie. Ale gdy się odwracałam, on szeptał z Denisem.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek wybiegłam z Sali jak oparzona.
-Boże, gdzie ty się tak śpieszysz? Chyba nie na matematykę.- Zaśmiała się Alex.
-Nie, po prostu musiałam stamtąd wyjść.
-Taa, Shane.- mruknęła.
-On zawsze taki jest?- jęknęłam.
-Nie, no co ty. Czasem jest cholernym podrywaczem.
-Dzięki, pocieszyłaś.
-A co podoba Ci się?- Poruszyła brwiami.
-Nie.- krzyknęłam.
-Chodźmy już na tą matmę.- mruknęła i złapała mnie pod rękę.
Tym razem siedziałyśmy przy oknie z czego bardzo się cieszę, bo mogłam przez nie wyglądać. Padało i to strasznie. Dobrze, że Daniel po mnie przyjedzie.
-Ej, co jest między tobą a Denisem? Podoba Ci się?- szepnęłam cicho tak, żeby tylko Alex mnie usłyszała.
Dziewczyna, aż podskoczyła.
-Nie, on jest po prostu moim przyrodnim bratem.
-Słucham?!- krzyknęłam.
Dobra wiem nie powinnam tego robić. Po raz kolejny tego dnia byłam w centrum zainteresowani.
-Catherino, właśnie powiedziałem że na pracę domowa macie zrobić zadanie 27,28,29 co w tym dziwnego?- zapytał pan od matematyki.
Na szczęście on był w porządku.
-Uhm, przepraszam proszę pana.
-Nic się nie stało. Możecie się spakować i wyjść.
-Ty to masz szczęście, sądzę że jutro każdy już Cię będzie znał.- roześmiała się moja nowa przyjaciółka.
Reszta lekcji plus Lunch minął bardzo spokojnie. Ale nadal nie rozumiałam. Jak to możliwe, że tak słodka optymistyczna dziewczyna jest bratem tego chłopaka. Nie mówię, że on nie jest słodki. Bo jest i to bardzo… Na chwilę się rozmarzyłam.
Założyłam płaszczyk zmieniłam buty. I wyszłam ze szkoły, Miałam nadzieję, że Daniel będzie już na mnie czekał, ale nie, nie było go. A deszcz nadal padał.
Szybko wybrałam numer, ale odpowiedziała mi tylko sekretarka. Za drugim razem też i  trzecim i czwartym. W końcu zaczęłam się martwić. Nagle obok mnie zjawił się czarny Jeep, z którego wychyliła się jasna czupryna Denisa.
-Podwieźć Cię gdzieś?- uśmiechnął się.
-Jeśli możesz.- odwzajemniłam uśmiech.
-Jasne wskakuj. Trochę przemokłaś.
Szybko dobiegłam do drzwi od strony pasażera i wsiadłam do ciepłego samochodu.
-To do mnie czy do Ciebie?- zaświergotał.
-Oczywiście, że do mnie.- pisnęłam.
-Oj, nie bój się przecież nic Ci nie zrobię. Bardziej bym Ci kazał uważać na Shane, naprawdę.- Na chwilę przestał się uśmiechać. – Nie pytaj o nic po prostu uważaj, okej?
-Okej.- szepnęłam.
Cały czas rozmawialiśmy nie o Shanie, ale o Danielu i  o mnie.
Gdy dojechaliśmy, aż szkoda było mi wysiadać.
-Dziękuje Ci za podwiezienie.- powiedziałam.
-Masz u mnie dług, mała.- po raz kolejny dzisiaj pogłaskał mnie po głowie.
Pomachałam mu na pożegnanie i niepewnie otworzyłam drzwi.
Weszłam do salonu.
-Czemu po mnie nie przyjechałeś…- przerwałam w pół zdania.
- Co on tutaj robi?!- wykrzyknęłam. 

piątek, 27 stycznia 2012

Bohaterowie ^^



Rozdzialik jutro, a na razie macie bohaterów, niektórzy jeszcze się nie pojawili poznacie ich później :d
Tak wiem, jakoś dziwnie wszystko opisałam, ale nie wymagajcie czegoś wielkiego :C . Przepraszam po prostu jestem zmęczona xp. Kiedyś wam się na wyżalam, ale to jeszcze nie czas, jeszcze mnie opuścicie :o
+Polecam dwa filmy Beasty i The Last Song. Ubóstwiam obydwa ♥.♥  Nie ma pojęcia dlaczego między Cat a Shanem robi się taka duża przerwa, sorki *.*




Carherine Jones
Rudowłosa szesnastolatka
Mieszka ze starszym bratem Danielem,
Jej rodzice zginęli w pożarze, gdy miała 4 lata.
Od tamtej pory męczą ją koszmary związane z tamtym wydarzeniem
Jest dość charakterystyczną osobą,
jak się ją już poznało to nigdy o Niej się nie zapomni
Jednym z  powodów jest to, że boi się prawie wszystkiego.










































Adrian Shey
19-letni blondyn.
Gra na gitarze. Jest przyjacielem Daniela z dzieciństwa.
Z czego Cat nie jest zbytnio zadowolona.
Nienawidzi go
Ale czy pewne wydarzenie popchnie ich do siebie?
Czy pozostanie tak jak jest?
























Shane Collins
Szatyn o jasnozielonych oczach,
Mieszka z wujkiem na obrzeżach miasta
Jest cholernie aroganckim zadufanym w sobie dupkiem,
a reszty nie zdradzę *.*

Denis Smith
Słodki brunet, za którym lata pół szkoły,
Shane to jego przyjaciel.,
Choć nawet on czasem go nie rozumie,
Między nim a Alex, pojawia się niewidzialna nić,
Ale czy miłości czy nienawiści przekonacie się później.
Alexandra Williams
Szesnastoletnia brunetka.
Zaprzyjaźnia się z  Cat,
Jest wielką optymistką, chętnie pomaga innym.
Dla wszystkich jest miła, no prawie Denis to wyjątek
W takim razie co było kiedyś między nią a Denisem?
Dowiecie się w następnych rozdziałach :D
Daniel jones
Dziewiętnastoletni brunet,
Gdy był mały zginęli w wypadku Jego rodzice,
Aktualnie on zajmuje się nastoletnią siostrą Cat,
Jest trochę nadopiekuńczym bratem, dla Cat zrobiłby wszystko.
Veronica Jackson 
Tajemnicza blondynka,
dlatego nic o niej nie powiem na razie, hjahjahja jestem ZUAA ♥